Zobaczyłam pomysł i nie mogłam się opanować. Nie do wiary. Przed oczyma wyobraźni widziałam krwiste ciasto rodem z horrorów klasy B. B jak Burak. Niedoceniane wg mnie warzywko. Nawet moja brzydsza połowa mimo deklaracji (oczywiście, że lubię kochanie!) zmusza się jedynie do wzięcia z miseczki niezbędnego minimum buraczków i to raczej w celu pobrudzenia na czerwono talerza, niż konsumpcji. A tu proszę... można buraka w czekoladzie przemycić. Prawdziwe czary, więc ja miałam nie spróbować? Ja? Oczywiście, że spróbowałam i wyszło... mmm... lubię czekoladę:) I buraki... choć ich w tym cieście właściwie nie czuć:)
Potrzebujemy do magii:
- 250 g gorzkiej czekolady
- 250 g surowych buraków (czyli taki jeden większy burak w zupełności wystarczy)
- 3 duże jajka
- 120 g drobnego cukru do wypieków (w oryginale 200g jasnego cukru muscovado, ale nie posiadałam;) )
- 100 ml oleju słonecznikowego
- 100 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka olejku waniliowego
- 1/4 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 50 g mielonych migdałów
- 2/3 szklanki mocnej herbaty
krem:
Pozwoliłam sobie zmienić trochę krem, który już poznaliście tutaj, po prostu w 150 ml śmietany 30% rozpuściłam tabliczkę białej czekolady i dodałam nieco olejku śmietankowego. Gdy masa porządnie się schłodziła - ubiłam ją i wyszło pyszne białe coś:)
Czarujemy:
Czarujemy:
- Gorzką czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i odstawiamy do przestudzenia.
- Jaja ubijamy z cukrem, potem stopniowo dodając olej.
- Do ubitej masy ostrożnie dodajemy olejek, sodę, proszek do pieczenia i mąkę - mieszamy powoli drewnianą łyżką.
- Buraki ścieramy na drobnej tarce (zalecam użycie rękawiczek;) ), odciskamy z nadmiaru soku i również wrzucamy do masy.
- Dodajemy przestudzoną czekoladę i ostrożnie, dokładnie wszystko mieszamy.
- Masę przekładamy do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy i pieczemy ok. 50 minut (potrzebna jest próba patyczka, jeśli ciasto patyczka nie oblepi - znaczy to, że się upiekło) w temperaturze 160ºC.
- Gdy ciasto się piecze - przygotowujemy krem.
- Wystudzone ciasto ponczujemy herbatą, ozdabiamy kremem i posypujemy migdałowymi płatkami.
- Ostrzeżenie: znika bardzo szybko, pilnujcie talerzyków;)
Hm.. przyznaję, że intrygujące połączenie :)
OdpowiedzUsuń