Czary czarami, a porządna alchemia porządną alchemią. Nawet w domu można ją uskuteczniać. Za tworzenie złota się jeszcze nie brałam, ale za melisówkę już tak. I teraz skryta w czeluściach szafki dojrzewa sobie, przegryza cukier i miód, przenika cierpkością cytryny i delikatnym aromatem ziół. Kusi pięknym karmelowym kolorem.... i odstrasza nabazgranym flamastrem na przyklejonej karteczce zdaniem: "Nie ruszać do lutego!". Bo w lutym minie miesiąc, zostanie przefiltrowana... odstawi się ją na jeszcze jeden miesiąc, by w marcu... ach w marcu:) W marcu wypijecie ze mną po kieliszeczku melisówki, prawda?
Składniki:
- 150g suszonej melisy (ja preferuję w torebkach)
- 2 torebki mięty
- 1 torebka dziurawca
- 1,5 łyżeczki cynamonu
- 2 cytryny
- 550g cukru
- 2 łyżki miodu
- 1 litr spirytusu
Alchemiczna obróbka:
- Zioła i cynamon zaparzyć pod przykryciem w ok. 1,5 litra wody, tak żeby po zaparzeniu i przefiltrowaniu (ostygnięciu) uzyskać litr naparu (część wody wsiąknie w melisę).
- Dodać 550g cukru rozpuszczonego z miodem w 400 ml wody.
- Ostudzić, dodać spirytus i sok z cytryn. Odstawić na miesiąc, przefiltrować i znów na miesiąc uzbroić się w cierpliwość (akurat jest czas, żeby wyposażyć się w kieliszki;).
Zdjęcie powaliło mnie na kolana :)
OdpowiedzUsuńna pewno spróbuje zrobić, jestem fanem nalewek wszelakich! :D
OdpowiedzUsuńpodzielicie się? :D :D :D
OdpowiedzUsuńAnonimie... mam nadzieję, że się pochwalisz wynikami:)
OdpowiedzUsuńIsso, skarbie - oczywiście... tylko kieliszka szukaj;P bo ja ostatnio znowu pozbyłam się jednego, więc zanim nalewka dojrzeje mogę nie mieć żadnego;)