Pora na obiecany przepis. To słodki chlebek, który piekł się jednocześnie z oliwkowym, coby nie tylko kolacja była, ale i deserek. Pyszny z samym masełkiem, ale również w wariacjach z miodem, dżemem, powidłami, konfiturami.... no co komu słodkiego przyjdzie do głowy. Miły pocieszacz zimowy pachnący wakacjami. I nawet ja, co średnio przepadam za słodkimi śniadaniami - skusiłam się na drugi dzień na dwie kromeczki:) Korzystałam z książki "Upiecz swój chleb" - ale zrobiłam chlebek z połowy porcji (długa keksówka).
Potrzebujemy:
- 750 g mąki pszennej
- 1 szklanka soku pomarańczowego (ja dałam nieco więcej, żeby uzyskać dobrą konsystencję ciasta)
- 1/2 szklanki rodzynek wymieszanych z kandyzowaną skórką pomarańczową
- 1 1/2 łyżki miodu
- 1 łyżeczka oleju
- 1/2 łyżeczki soli
- 4 dag drożdży
- tłuszcz do posmarowania formy
Pichcimy:)
- Przesiewamy mąkę.
- Do soku pomarańczowego dodajemy rodzynki i skórkę - podgrzewamy. Dokładamy miód, olej i sól, a w powstałej masie rozpuszczamy drożdże.
- Dodajemy mąkę i wyrabiamy elastyczne ciasto.
- Ciasto odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, a gdy podwoi objętość jeszcze raz je zagniatamy.
- Formujemy bochenek i wkładamy do natłuszczonej formy.
- Pieczemy ok. godziny w 200°C - aż bochenek będzie miał piękny złoty kolor. Niby powinno się czekać do ostygnięcia, ale ciepły był taki pyszny.... ;)
nigdy takiego nie jadłam, ale musi być pyszny ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło,
szana :)