O koktajlach truskawkowych wiele już było i w wielu miejscach. Taka pora, że można te pyszne owoce bezwzględnie wykorzystywać w przeróżnych osłonach. Przyznam uczciwie, że jeszcze w zeszłym roku podchodziłam do tego typu 'truskawkowych wynalazków' jak lis do jeża. Ale zostało mi zrobione (siła woli w postaci efxa pojawiła się aż z Poznania) i.... w tym roku nie mogłam się doczekać truskawek. W mojej wersji, nieco lżejszej, zaspokajającej pragnienie w upalny dzień (i głód w sumie też, choć w mniejszym stopniu:P). Truskawkowe czary-mary.
Co w koszyku do czarowania:
- 1/2 kg truskawek
- 3 łyżki śmietany 18%
- 3 łyżeczki białego cukru (choć oczywiście wszystko zależy od naszych upodobań i truskawek, im bardziej kwaśne, tym pewnie więcej cukru nasypiemy - mi się trafiły słodziutki:)
- 1/2 - 1 łyżeczki syropu miętowego
- 250 ml mleka (lub więcej/mniej - też jak lubimy)
Abrakadabra:
- Truskawki myjemy i pozbawiamy szypułek.
- Oczyszczone truskawki, śmietanę i cukier wrzucamy do blendera i miksujemy.
- Dodajemy syrop miętowy, miksujemy i pora na próbę łyżkową. Jeśli za mało słodkie - dodajemy cukru, jeśli zbyt słaba miętowa nutka - dodajemy jeszcze kilka kropelek.
- Dolewamy mleko - miksujemy wszystko razem i... chowamy do lodówki :P A tak, tak, chowamy do lodówki, bo najsmaczniejsza nasza lekkość bytu jest na zimno:)
A ja wczoraj też się zatruskawczyłam podobnie.. Tylko z wykorzystaniem zsiadłego mleka ;-) mniammmm.....
OdpowiedzUsuń