Powracam po długiej przerwie;) Mały mieszkaniec mojego brzucha pozmieniał mi dokumentnie smaki (znowu muszę uczyć się gotować;) ), ale przynajmniej pozwala mi już jeść. A skoro można jeść, to jeść nawet trzeba;) Tylko co by tu.... za oknem szaruga iście jesienna, jakby wiosna zapomniała, że to jej pora. Kapie, duje, chłodno, smutno, słońca nie ma. No to przynajmniej na talerzu powinno być coś, co pozwoli się uśmiechnąć. Choćby to miał być tylko uśmiech do talerza;) Dziś na słodko, czekoladowo... A czekolada, to i trochę fenyloetyloaminy. Nie pogardzimy hormonem miłości, prawda?:P
Ciasto na naleśniki:
- 1,5 szklanki mąki
- 2 jaja
- 2 szklanki mleka
- 2 łyżki oleju
- sól
- olej do posmarowania patelni
Wszystkie składniki wg upodobań - mieszamy w shakerze, mieszamy trzepaczką albo blenderem (dla mnie najwygodniejszy jest blender;) ). Odstawiamy na 30 minut. Smażymy na mocno rozgrzanej patelni cieniutko posmarowanej tłuszczem (ja powtarzam procedurę smarowania patelni papierowym ręcznikiem nasączonym kilkoma kroplami oleju tak mniej więcej co trzeci naleśnik).
Przepis pochodzi z mojej ukochanej "Kuchni Polskiej" Polskiego Wydawnictwa Ekonomicznego. Mają ją obie moje babcie. Ma ją moja mama i moja teściowa. Mam i ja - oczywiście każda z nas wydaną w innym roku, odpowiednią do czasu, gdy zaczęła się interesować gotowaniem;) I nie wyobrażam sobie lepszego podpowiadacza w kuchni, zwłaszcza jak z jakiegoś powodu żadnej z wymienionych wcześniej kucharek nie ma w zasięgu telefonu;)
Przepis pochodzi z mojej ukochanej "Kuchni Polskiej" Polskiego Wydawnictwa Ekonomicznego. Mają ją obie moje babcie. Ma ją moja mama i moja teściowa. Mam i ja - oczywiście każda z nas wydaną w innym roku, odpowiednią do czasu, gdy zaczęła się interesować gotowaniem;) I nie wyobrażam sobie lepszego podpowiadacza w kuchni, zwłaszcza jak z jakiegoś powodu żadnej z wymienionych wcześniej kucharek nie ma w zasięgu telefonu;)
Nadzienie:
Wiadomo, że na co mamy ochotę;) Ja dziś proponuję:
- słoik nutelli
- 3 banany
- 5 kiwi
- słoiczek konfitury malinowej
Gotowe, jeszcze ciepłe naleśniki smarujemy czekoladą (pod wpływem ciepła łatwiej na naleśniku rozsmarować nutellę), układamy pokrojone w grube plasterki banany i kiwi, 'ozdabiamy konfiturą'. Tak przygotowany naleśnik składamy na pół i pozwalamy pożreć temu, kto się pierwszy do nas dopchał;)
Wyglądaja bardzo apetycznie i mimo, że mój malec słodkie średnio toleruje, to spróbujemy zjeść choć troszkę;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńuwielbiam naleśniki z nutellą - kalorii mnóstwo, ale też pyszny smak.. :-) u mnie to maks dwa naleśniki - później już mnie tak "miło mdli" :-)
OdpowiedzUsuńHerbata - spróbuj dać kwaśne owoce do środka, może to maluch zdzierży;)
OdpowiedzUsuńA kalorie... czasem można, człowiek nie może całe życie liczyć kalorii;) Ja też nie więcej niż dwa.... ale za to jak to pysznie z tymi dwoma:)
takie by mi na pewno poprawiły humor:)
OdpowiedzUsuń