Bo rabarbar trzeba lubić. Po prostu i zwyczajnie. Choćby przez sentyment do kwaskowatych pałek maczanych w cukrze w szczęśliwych chwilach dzieciństwa. I dla wielkich liści, z których po 'przekąsce' robiło się kapelusze. Do dziś pamiętam, jak babcia wycięła cały rabarbarowy zakątek w ogrodzie. Do gołej ziemi! A tak, tak... dobrze kojarzycie. Bo Czarnobyl i przez kilka lat obawiano się tej sympatycznej rośliny. I tak jakoś... żeby zrobić przyjemność mojemu zapracowanemu Kochaniu, który za tym kwaskowatym smakiem przepada, kupiłam kilogram rabarbaru (to znaczy czerwony wiecheć tak duży, że ledwo w dwóch dłoniach mogłam go utrzymać) i... wyszło wakacyjnie. Wyszło pysznie. Aż trzeba to będzie powtórzyć:) A jako że zdobywanie rodzinnego przepisu mi się nie udawało już dosyć długo, to zasięgnęłam pomocy mojej ulubionej "Kuchni Polskiej" PWE. Zadziałało jak zwykle - bez pudła;)
Aby zrobić przyjemność potrzebujemy:
- 3 szklanki mąki (ja użyłam 2 szklanek mąki pszennej i 1 szklankę mąki razowej)
- 4 łyżki cukru pudru
- 250 g masła
- 1 opakowanie cukru waniliowego
- 3 żółtka
- 1 płaska łyżka proszku do pieczenia
- 1 łyżka gęstej śmietany (ja zapomniałam, ale ciastu to nie zaszkodziło;)
- 1 łyżka kakao
do przełożenia:
- 1 kg rabarbaru
- 3 białka
- kilka łyżek drobnego cukru
- 1/2 szklanki cukru pudru
Robimy przyjemność:
- Rabarbar obieramy z czerwonej skórki (nie musimy przesadnie dokładnie) i kroimy na trzycentymetrowe kawałki. Zasypujemy cukrem kryształem (na oko, kilka łyżek na tę ilość rabarbaru, cukier pomoże puścić wodę). Odstawiamy na godzinę.
- Mąkę mieszamy z 4 łyżkami cukru pudru, dodajemy masło, cukier waniliowy, żółtka, proszek do pieczenia, kakao i śmietanę (ja jak już napisałam - zapomniałam, ale kiedy składniki nie chciały się połączyć, po prostu dodałam kilka łyżek wody). Siekamy wszystkie składniki nożem i szybko zagniatamy ręką. Ciasto formujemy w kulę, zawijamy w folię aluminiową i wkładamy do lodówki na godzinę.
- Foremkę wykładamy papierem do pieczenia i wyklejamy 1/2 schłodzonego ciasta.
- Rabarbar odsączamy z wody i rozkładamy na cieście.
- Ubijamy pianę z białek i 1/2 szklanki cukru pudru - i jako 'pleśń' wykładamy na rabarbar.
- Pozostałe ciasto rwiemy na małe kawałeczki (jeśli jest odpowiednio twarde możemy je zetrzeć na tarce) i rozkładamy je jako ostatnią warstwę.
- Pieczemy w nagrzanym piekarniku (200ºC) około 45-60 minut.
- Kroimy na duuuuuże kawałki, małe się kompletnie nie sprawdzają:D
Czy możemy się umówić, że zrobisz to cudo gdy następnym razem będę na Piaskach? Powiedzmy w tą sobotę? ;-)
OdpowiedzUsuńI jeszcze mi się marzy kompot rabarbarowy z odrobiną cynamonu :D
Dziękuję :)
Bądź w niedzielę... to pokombinuję:) Czasem marzenia się spełniają, choć nigdy do końca nie możemy być pewni kiedy i jak:P
Usuń