Niejeden pomyśli, co taki czekoladomaniak jak ona wie o ciasteczkach maślanych. Po prawdzie to niewiele. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że mogłabym je lubić, bo kupnych nie lubię. No ale mam w domu kogoś, kto je uwielbia i kierowana bardziej uczuciem niż smakiem - postanowiłam zrobić jego ukochane ciastka. Przegrzebałam sieć... i znalazłam pomysł. A jak już znalazłam, to wypróbowałam... i nawet ja mam problem, żeby ich nie pożreć wszystkich na raz. Ciasteczka mają też inne zalety. W domu pachnie pięknie. I nie trzeba szukać pojemnika na nie, bo i tak znikają zanim wystygną (a słowo honoru, jak wystygną, to są jeszcze lepsze:) ). Podaję przepis od razu na podwójną porcję, bo nawet na jednego łasucha tych ciasteczek z jednej porcji jest zwyczajnie za mało.
Składniki:
- 240 g miękkiego masła
- 6 łyżek cukru pudru
- 300 g mąki
- nieco aromatu śmietankowego lub waniliowego
Króciutkie pichcenie:
Wszystkie składniki ucieramy mikserem, z powstałego ciasta robimy kuleczki i dajemy na wyłożoną papierem do pieczenia blachę. Pieczemy je w 180°C przez 15-20 minut. A potem to już tylko próbujemy wytrzymać, aż ostygną:)
jadłam w święta, polecam są pyszne
OdpowiedzUsuńmama Izy